Baner

Slideshow Image 1 Slideshow Image 2 Slideshow Image 3 slideshow slideshow slideshow slideshow
"Przygoda szuka tylko tych, którzy pozwalają ponieść się jej w bezkresną i niewiadomą dal..." - Karol Waszkiewicz

wtorek, 13 lutego 2018

Rowerem za grosze... czyli cała prawda o (mojej) forsie w podróży.



Jeszcze nie tak dawno, planując rowerowe wakacje za granicą, przeczesywałem internet starając się oszacować, ile w przybliżeniu będzie kosztował mnie pobyt w danym kraju. Sytuacja dodatkowo komplikowała się, gdy trasa podróży przebiegała przez kilka krajów. Kompletowanie poszczególnych walut, ich odizolowanie od siebie i dbanie, by przypadkiem się ze sobą nie wymieszały - było krótko mówiąc... upierdliwe. Parę lat temu zakupiłem nawet z myślą o tym specjalną saszetkę na szyję z wieloma przegródkami. Była ze mną na kilku wyjazdach i sprawdziła się doskonale.
Całkiem przypadkiem, w zeszłym roku zdecydowałem się zmienić dotychczasowe nawyki i jestem bardzo mile zaskoczony.

Zawsze płacę za siebie gotówką. Tak wolę, lepiej się z tym czuję i kontroluję. Nie znoszę np: sytuacji gdy przy kasie w kolejce ktoś za moimi plecami bezczelnie się gapi, albo wręcz zapuszcza żurawia, gdy wklepuję PIN. Oczywiście numerka nie dojrzy, bo zawsze zasłaniam, ale nie zmienia to faktu, że  jest to irytujące.


W ubiegłym roku podczas mojej zagranicznej podróży przez pięć europejskich krajów, po raz pierwszy w życiu zdecydowałem się całkowicie porzucić tradycyjne płacenie na rzecz karty. Czy było warto ?  TAK...  W Polsce co prawda nadal podchodzę do sprawy tradycyjnie, ale za granicą już zawsze będę płacił kartą.  Dlaczego ?...

Karta  vs  gotówka.


Ogólne zalety  transakcji bezgotówkowych są wszystkim dobrze znane. Chcę jednak przybliżyć zagadnienie z punktu widzenia rowerowego turysty.
Dawniej, płacąc zagraniczną gotówką zawsze miałem problem z drobnymi. Przed wyjazdem z danego kraju szedłem do sklepu i próbowałem na siłę wydać drobnicę, ale i tak coś zawsze zostawało. Tymczasem, przy płatnościach kartą problem znika. Ponadto  robiąc codzienne zakupy wydawane kwoty nigdy nie przekraczały w przeliczeniu na nasze kilkunastu złotych, a więc za wszystko mogłem płacić zbliżeniowo - kolejna zaleta, bo odpada znienawidzone przeze  mnie wpisywanie PINu w obecności gapiów.


Problemem z którym na pewno się zetkniecie używając karty jest kontrola wydatków. Nie od dziś wiadomo, że gotówka w tym przypadku sprawdza się lepiej, bo fizycznie i na bieżąco widzimy ile jej jeszcze pozostało. Przy płatnościach kartą szkopuł jest właśnie taki, że łatwo stracić kontrolę, zagalopować się niezdrowo. Tym bardziej na urlopie i za granicą... no bo przecież to nasze wakacje, nie żałujemy sobie :) Oczywiście można ustalić limity, ale moim zdaniem lepszą radą na to, jest regularna kontrola stanu konta. Banki na różne sposoby umożliwiają wykonanie takiej operacji.  Ja np: codziennie wieczorem wysyłałem specjalnego sms-a i po chwili w odpowiedzi zwrotnej otrzymywałem aktualną informację. Takie finansowe podsumowanie dnia.

Gotówka TAK, ale na czarną godzinę.


Jak w temacie... Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której zwyczajnie nie będzie możliwości zapłacenia kartą. Nawet w krajach cywilizowanych taki stan rzeczy zdarza się często. Awaria sprzętu, mandat, kradzież mienia, nieprzewidziany nocleg, różnego rodzaju bilety oraz wszelkie inne nagłe sytuacje, to tylko kilka przykładów, w których gotówka nie tylko ułatwi życie, ale i zaoszczędzi nerwów.


Ile pieniędzy w takim razie zabrać ze sobą ?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Zależy to przede wszystkim od czasu podróży i kierunku w jakim się wybieramy. Inaczej będzie w drogiej Norwegii, a inaczej na Ukrainie.  Kwotę za każdym razem trzeba  oszacować indywidualnie. Dla przykładu: na kilkunastodniowe wakacje na Bałkanach oprócz karty zabrałem 100 euro.

Przed wyjazdem obowiązkowo wizyta w banku. 


Ile na rynku banków i ich ofert, tyle opcji, które nie zawsze będą dobre dla nas. Żeby nie wyjść na tym jak Zabłocki na mydle warto zasięgnąć języka, najlepiej osobiście w placówce. Koniecznie zapytaj swojego doradcę o prowizję za wypłaty z bankomatów i transakcje bezgotówkowe. Nie zapomnij też o kosztach przewalutowania oraz o wygodny sposób na kontrolę środków na koncie. Wypytaj o wszystkie te informacje, ale w podziale na poszczególne państwa w których zamierzasz zabawić. Co kraj to obyczaj, więc zapobiegawczo lepiej o to dopytać niż potem pluć sobie w brodę.  Dobry doradca bankowy po przeprowadzonym wywiadzie podpowie, co i gdzie najlepiej się opłaci.

Być może okaże się, że kwoty za poszczególne operacje nie będą równe zeru, ale przeważnie są one na tyle małe, że nie warto zawracać sobie nimi głowy. Z pewnością gorzej wyjdziemy na niewydanym, zagranicznym bilonie, bo kantory z reguły nie chcą go przyjmować, a jeżeli już, to po skrajnie niekorzystnym kursie.

Ot i cała moja finansowa filozofia w podróży. Rok temu w Chorwacji i krajach ościennych bardzo dobrze mi to funkcjonowało - szczerze polecam. Dodatkowym bonusem jest łatwość z jaką mogę podliczyć co do grosza całą wyprawę. Wystarczy zaczekać na comiesięczny wyciąg z konta.   


Treść była ciekawa ? Podziel się:

4 komentarze:

  1. W Banku PKO SA mam konto BEZ GRANIC, sprawdziłem w Norwegi, polecam. (17zł/m-c, wszystkie bankomaty w kraju i za granicą, przynajmniej w Europie, za darmo, płatność kartą, teraz nie pamiętam, mimo wszystko polecam. To nie reklama. Jestem osoba prywatną, jak macie ciekawsze konta podzielcie się :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Grzegorzu za info. Ja mam w Credit Agricole, jakie to szczerze mówiąc nie pamiętam. Płatności kartą w Polsce i Europie za darmo. Przewalutowanie jakieś śmieszne grosze :)

      Usuń
  2. Sprawdźcie Panowie coś pokroju Revoluta. Jest już kilku dostawców tego typu usług - zarządzanie z poziomu aplikacji w telefonie, pełna kontrola wydatków/historia, a także bezpieczeństwo (możliwość zakładania wirtualnych kart kredytowych, na okoliczność konkretnej transakcji, zabezpieczenie lokalizacyjne - karta zadziała tam, gdzie jest telefon, itp.) No i oczywiście konta są wielowalutowe, wymiany po kursie widocznym w aplikacji, bez prowizji i przewalutowań międzybankowych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nowego nie napisałeś. Ja już 15 lat temu stosowałem podobną taktykę.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :-)
Uwaga ! Na blogu działa spamowstrzymywacz (spam = linki do stron komercyjnych, komentarze typu "wspaniała stronka, zajrzyj na moją WWW", zaproszenia do udziału w konkursie itp.).