Baner

Slideshow Image 1 Slideshow Image 2 Slideshow Image 3 slideshow slideshow slideshow slideshow
"Przygoda szuka tylko tych, którzy pozwalają ponieść się jej w bezkresną i niewiadomą dal..." - Karol Waszkiewicz

sobota, 29 października 2016

Łęknica - tu i tam.



Nocleg tak jak przypuszczałem, udało mi się znaleźć w Łęknicy przy granicy polsko-niemieckiej. Z akcentem na "udało", bo wielkiego wyboru nie było. Raptem dwa miejsca - w pierwszym uroczy damski głos w słuchawce zaśpiewał mi łamaną polszczyzną cenę 100 złotych :\ Podziękowałem. W drugim kwota była już znacznie przystępniejsza, a warunki całkiem całkiem, więc zostałem na noc. Na widok łóżka i bielusieńkiej pościeli, wizja parkowej ławki albo przystanku autobusowego i czuwanie do rana, odpłynęły gdzieś w niepamięć. Nareszcie po tym nieco przydługim wieczorze mogłem się odprężyć.

Łęknica sama w sobie, jako miasteczko jest wręcz paskudna. Tysiące skleconych z byle czego bud w których codziennie odbywa się przygraniczny handel, skutecznie odbierają miastu resztki uroku. Poza tym ma się nieodparte wrażenie, że za chwilę cię okradną. Oczywiście jest też rozrywka - domek cielesnych uciech o którym wspominał Pan Zbyszek z Żagania ;-)

Przyjechałem tu jednak nie dla cielesnych uciech, nie dla przygranicznych zigaretten, a kolorowych jeziorek.  Szybko okazało się, że ciekawy jest też stary szlak kolejowy. Zarówno w czasach niemieckich jak i do okresu przemian w Polsce w 1989 r. stacja Łęknica (dawniej Mużaków wschód) była liczącym się punktem na kolejowej mapie kraju. Wychodziły stąd tory bocznicowe łącznie do czterech zakładów przemysłowych. Dziś zarówno po torach jak i zakładach zostało wspomnienie.

     Dawny budynek dworcowy w Łęknicy. Ostatni pociąg odjechał stąd w marcu 2000 roku. Kilka lat później rozebrano torowisko. Dziś na miejscu toru głównego utworzono ciąg pieszo-rowerowy, którym (jak dawniej pociągiem) dotrzemy do poszczególnych stacji w okolicy.

Kto z Was pamięta jeszcze takie bilety ?


Dawna Kopalnia Babina.


Funkcjonowała w latach 1921-1973. W czasie działalności kopalni powstała sieć wyrobisk głęboka na 60 metrów pod poziomem gruntu. Po wydobyciu węgla chodniki były likwidowane metodą "na zawał" tj. usuwano z tuneli obudowę i pozbawione podpory puste przestrzenie ulegały naturalnemu zacieśnianiu. Jednocześnie na powierzchni ziemia osiadała tworząc nieckowate zagłębienia, które to po jakimś czasie wypełniła woda. Tak w skrócie można opisać proces powstania jeziorek. Ich kolorowe barwy są zależne od podłoża, składu wody i kąta padania promieni słonecznych. Właśnie tego ostatniego mi zabrakło. Przypadkowi rozmówcy potwierdzali, że w pochmurny dzień wiele się traci. Cóż, będę musiał jeszcze kiedyś tu wrócić.

    Dawna Kopalnia Babina.

Geościeżka - dobrze oznakowany szlak długości około 5 kilometrów to mój niemy przewodnik po tym kolorowym pojezierzu. Ścieżka wiedzie między kilkoma różnokolorowymi stawami. Każdy miał mieć inną barwę chociaż ja zauważyłem tylko dwa podstawowe kolory. Może to wina braku słońca, albo po prostu jestem daltonistą. Oceńcie sami:



 Do dyspozycji turystów jest 30-metrowa wieża widokowa. Może nie jest rekordowo wysoka, ale usytuowanie jej na wzniesieniu (148 m n.p.m.) daje w sumie piękny widok z góry. 

Można z niej obserwować czy nikt nie kradnie rowerów...

...ale przede wszystkim powstała z myślą o Afryce - największym jeziorze antropogenicznym w polskiej części Łuku Mużakowa. Jego nazwa pochodzi od zarysu linii brzegowej, kształtem przypominającej ów kontynent.


W wydobywanych dawniej pokładach węgla znajdował się rozproszony minerał zwany pirytem, który w trakcie robót górniczych przeniknął do gruntu. Rozkład pirytu prowadzi do powstania kwasu siarkowego, a jego rozcieńczenie w wodzie powoduje jej zakwaszenie. Woda zbiornika posiada odczyn pH = 3,0, co w przybliżeniu odpowiada kwasowości octu. Brunatno-czerwony kolor wody (na zdjęciu), szczególnie dobrze widoczny przy brzegu, pochodzi od znajdujących się w niej związków żelaza. 



 Kilka razy chowałem aparat do sakw, bo wydawało mi się, że jeziorek już więcej nie będzie. Myliłem się. Jest ich tu łącznie z tymi najmniejszymi, około 100.  Praktycznie co krok to napotykałem kolejne.

Obumarłe kikuty drzew świadczą o zabójczym dla żywych istot składzie wody.
Krajobraz piękny i upiorny zarazem.


Zaraz, zaraz... czegoś tu nie rozumiem. Śmiercionośny skład wody, a tu pływający łabędź ???


Jeszcze ostatnia fotka i... "Pożegnanie z Afryką".

Ostatnim moim punktem w Łęknicy był  leżący po niemieckiej stronie renesansowy zamek wraz z przyległym doń parkiem w stylu angielskim.

 Most na Nysie Łużyckiej, a po drugiej stronie niemieckie Bad Muskau.

Pochodzący z XVI wieku zamek.

Cały otaczający go ogromny ogród i park to dzieło księcia Hermanna von Pücklera.  

 Pückler twierdził, że prawdziwy park krajobrazowy ta taki, który objeżdża się konno przez dwie godziny i nie spotka się tego samego widoku. Tak powstał blisko1000 hektarowy park, który miał przyćmić wszystko co w tej dziedzinie już istniało. I to mu się udało - nie ma drugiego takiego w Europie. Obecnie park został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.  
Łużycki Casanova - bo tak o nim mawiano, miał bzika na punkcie nie tylko zieleni, ale i kobiet. Do tego stopnia, że  wielu parkowym alejkom kochliwy księciunio nadał imiona swoich miłości... 
                                                                                                                                  fot: internet

Przepływająca przez park rzeka to tak naprawdę nie Nysa Łużycka, a jej sztucznie zaprojektowana odnoga. Wszystko po to by jeszcze bardziej upiększyć ogród.
Twórca Parku Mużakowskiego poświęcił mu pół życia i cały swój majątek.

"Ogród ten jest rozciągniętą częścią mieszkania, która oferuje tutaj piękno, staranne utrzymanie i tyle przepychu na ile możliwości pozwalają."
Fürst Pückler, 1834

Niestety...  zakaz wjazdu dla rowerów :(



Jeżeli chodzi o przyzamkowe ogrody, to można powiedzieć, że poczyniłem jedynie drobny rekonesans. Trochę szkoda, ale pozostawienie roweru bez opieki na dłuższy czas nie wchodziło w grę. Będzie za to kolejny powód by tu jeszcze kiedyś powrócić - co na pewno uczynię. Tym bardziej, że ekscentryczny za życia księciunio, przyciąga swoją niebanalną biografią, a zamek pełen jest poświęconych mu wystaw. 

                                                                     



Treść była ciekawa ? Podziel się:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarz :-)
Uwaga ! Na blogu działa spamowstrzymywacz (spam = linki do stron komercyjnych, komentarze typu "wspaniała stronka, zajrzyj na moją WWW", zaproszenia do udziału w konkursie itp.).