Baner

Slideshow Image 1 Slideshow Image 2 Slideshow Image 3 slideshow slideshow slideshow slideshow
"Przygoda szuka tylko tych, którzy pozwalają ponieść się jej w bezkresną i niewiadomą dal..." - Karol Waszkiewicz

piątek, 22 stycznia 2016

Stalag Luft III - wielka ucieczka



Stalag Luft III, lipiec 1943 roku. Przywódca uciekinierów Roger Bushell ułożył plan w myśl którego 200 jeńców miało zbiec ze strzeżonego obozu. Przez trzy miesiące drążyli ziemię, używali desek z łóżek, łyżek oraz puszek przysyłanych w paczkach Czerwonego Krzyża. Wykopali trzy drogi ucieczki, którym nadali imiona: Tom, Dick i Harry, ale Niemcy mieli pokrzyżować ich plany. Zaczęli budowę nowego sektora tuż nad szybem wyjściowym z tunelu Dick. Co gorsza, w październiku odkryli także Toma. Ludziom Bushella został tylko jeden tunel, leżący na głębokości 10 metrów Harry.
Przytoczone wydarzenia miały miejsce na terenie dzisiejszej Polski nieopodal Żagania. To nie jakaś nudna historia. To opowieść o jednej z największych tego typu ucieczek w dziejach wojny.


Niemcy byli przekonani, że z tego obozu, przeznaczonego głównie dla alianckich lotników, nie da się uciec. Zlokalizowanie w słabo zaludnionym terenie, 600 kilometrów od neutralnej Szwajcarii i blisko 300 od wybrzeża Bałtyku, miało zniechęcić do podejmowania prób ucieczki. Piaszczysta gleba, podwójne ogrodzenie z drutu kolczastego, pozostawienie pustej przestrzeni pod barakami, a nawet zainstalowanie mikrofonów sejsmicznych mających wychwycić jakąkolwiek podziemną działalność. Z tego powodu do obozu trafiali przede wszystkim jeńcy, którzy już wcześniej podejmowali próby ucieczki. Tym sposobem  w jednym miejscu zebrano ludzi dla których wolność roztaczała wyjątkowo silną woń, elitę wśród uciekinierów. Jasnym stało się, że prędzej czy później będą podejmowane ...

Próby Ucieczki


Dążenie do wolności jest odwiecznym, wewnętrznym nakazem - i prawem - człowieka, zwłaszcza żołnierza, który dostał się do niewoli. To niepisany żołnierski obowiązek by, nawet jeżeli ucieczka się nie powiedzie, jak najbardziej zająć wroga i przy tym uprzykrzyć mu życie. W żagańskim obozie również nie brakowało takich prób, które zwykle kończyły się zatrzymaniem uciekiniera i osadzeniem go w karcerze. Dopiero po przybyciu do obozu majora lotnictwa, 33-letniego Rogera Bushella, powstał plan precyzyjnie zorganizowanej i masowej ucieczki z obozu.

 Replika baraku nr. 104

Obozy jenieckie podlegały Konwencji Genewskiej, która nakazywała zapewnienie jeńcom - jak widać - godziwych warunków do życia. 

Roger Bushell                                          źródło                  

Tak szeroko zakrojone przedsięwzięcie, którego realizacja miała trwać wiele miesięcy, wymagało wciągnięcia do współpracy całych setek jeńców. Obok bowiem wykonujących najcięższą i najbardziej ryzykowną pracę, właściwych kopaczy, obok członków licznych zespołów przygotowujących potrzebne do ucieczki różnorakie akcesoria - niezbędne było stworzenie obejmującego cały obóz systemu ostrzegawczego, sygnalizującego dosłownie każdy krok każdego znajdującego się w obozie Niemca.

Niemcy często robili rewizje baraków, podczas jednej z takich kontroli odkryli "Toma". "Dick" również został skazany na niepowodzenie, tak więc skupiono się na dającym największe szanse powodzenia "Harrym", którego właz znajdował się w baraku nr. 104. Dwudziestu kopaczy podzielono na pięć czteroosobowych zmian. Na dole następował podział pracy. Zmiana, która schodziła do podziemia rano, pracowała aż do wieczornego apelu.

   1. Piec na zapadni   2. Szyb wejściowy   3. Komora do wysypywania piasku   4. Warsztat   5. Skrzynie na piasek   6. Pompa próżniowa   7. Przewód doprowadzający powietrze zakopany pod podłogą tunelu   8. Kopacz tunelu poruszający się za pomocą kolejki   9. Szyny kolejowe   10. Miejsce przesiadki o nazwie Piccadilly Circus   11. Miejsce przesiadki o nazwie Leicester Square   12. Szyb wyjściowy   13. Wieżyczka strażnicza (zwana wieżą "płatnych morderców")   14. Chłodnia   15. Blok szpitalny   16. Mikrofon do wykrywania prac przy drążeniu tuneli wpuszczony w ziemię   17. Kabel alarmowy.


W połowie marca tunel osiągnął długość około 111 metrów. Postanowiono zakończyć drążenie przez wykonanie szybu wyjściowego. "Harry" był wreszcie gotowy i czekał na swe przeznaczenie. Problemem było wytypowanie uczestników. Była to sprawa nie łatwa bo chęć ucieczki zadeklarowało prawie sześciuset jeńców. Najbardziej optymistyczne wyliczenia wskazywały jednak, że liczba tych, którzy zdążą opuścić tunel w środku nocy, nie przekroczy dwustu. Pierwszych trzydziestu wytypowano imiennie. Byli to ci, którzy mieli największe szanse powodzenia, a więc przede wszystkim znający dobrze język niemiecki. Ustalono, że będą oni korzystać z pociągów dalekobieżnych. Pozostałych uczestników ustalono drogą kilkustopniowego systemu losowań, który zapewnić miał możliwie sprawiedliwy rozdział miejsc. 
Tak więc kolejnych dwudziestu wyłoniono spośród kilkudziesięciu oficerów, którzy mieli największe zasługi w przygotowaniu ucieczki. Mieli oni korzystać z pociągów lokalnych. Po tym wypisano na karteczkach nazwiska czterdziestu kopaczy, wyróżnionych w czasie drążenia tuneli, z nich wylosowana została kolejna dwudziestka. W obu tych grupach znaleźli się Polacy: Antoni Kiewnarski oraz porucznicy: Włodzimierz Kolanowski, Stanisław Król, Jerzy Mondschein, i Kazimierz Pawluk. Tak wyłoniono pierwszych siedemdziesięciu uciekinierów. 
Z pomiędzy tych, którzy nie mieli szczęścia w poprzednich losowaniach oraz kilkuset pozostałych, wylosowano jeszcze stu trzydziestu - w tym także kilku Polaków. Ci mieli uciekać pieszo. Ustalono również kolejność zejścia do tunelu. Dla tych, którzy mieli podróżować koleją, decydująca była godzina odjazdów pociągów, wśród pozostałych - kolejność w losowaniu.

Opis Ucieczki


Termin ucieczki wyznaczono na noc z 24 na 25 marca 1944 roku. Dla każdej dziesiątki uciekinierów wytypowano starszego, który miał dbać o to, by koledzy otrzymali wszystko, co było niezbędne dla powodzenia sprawy. Po wieczornym apelu jeńcy w minutowych odstępach, zaczęli przechodzić do baraku 109, z którego drugim wejściem kierowano ich - z zachowaniem wszelkich środków ostrożności - do baraku 104. Pierwsi uciekinierzy zeszli do tunelu na kwadrans przed 21.00. Po kolei opuszczali się drabinką w głąb szybu, czekali aż poprzednik zwolni wózek, ściągali go do siebie i odpychając się rękami z cichym turkotem odjeżdżali w głąb podziemnego korytarza. Po otwarciu pokrywy wyjściowej okazało się, że tunel jest za krótki ! Kończył się około trzy metry przed linią lasu.

 Makieta tunelu ucieczkowego wykonana na głębokości 2 metrów i o długości 30 metrów z zachowaniem parametrów i wyposażeniem jak w oryginale. Chętni mogą poczuć to na własnej skórze. 

Na polu leżał śnieg i mimo ciemnej nocy silnie odbijał światła skierowanych na obóz reflektorów z wież strażniczych. 
Około godziny czwartej nad ranem, gdy z obozu wydostało się już sześćdziesięciu pięciu jeńców, a do tunelu zszedł numer 83, nastąpiła zmiana warty.  Niemcy przechodzili drogą zbliżając się czasem na odległość kilkunastu kroków od czerniejącego otworu szybu, nie dostrzegając go jednak. Jeden z wartowników szedł po śniegu wzdłuż lasu. Zachowując ten kierunek musiał trafić na wyjście tunelu. Pełznący w stronę lasu uciekinierzy płaszczyli się na śniegu. Niemiec przeszedł dosłownie obok niczego nie dostrzegając, ale jego uwagę zwrócił przetarty szlak wiodący do lasu, a po chwili zobaczył leżącego na nim uciekiniera. Zaalarmowano wszystkie okoliczne stacje kolejowe, lotniska i garnizony wojskowe. Zarządzono obławę wojenną stawiając w stan alarmu całe Niemcy. 

  Miejsce w którym stał barak nr. 104 jest oznaczone czterema narożnikami - jeden z nich w prawej części zdjęcia.

Wejście do tunelu znajdowało się pod żelaznym piecem. "Harry" miał oświetlenie elektryczne, a do jego budowy użyto 2000 desek oraz 45 piętrowych łóżek.

  Z tunelu wydobyto około 132 tony piasku; 12 ton przeniesiono do tunelu "Dick", 80 rozsypano pod siedzeniami w teatrze, a 40 ton rozrzuciły "Pingwiny"- specjalna grupa jeńców roznosząca piasek po terenie obozu w małych workach.

 
 

Tragiczny koniec.


Z obozu zdołało się wydostać 80 jeńców. Po wszczętym przez wartownika alarmie, czterech ujęto tuż przy wyjściu z tunelu. Reszta uciekinierów została w przeciągu kilku dni również schwytana. Ucieczka w pełni powiodła się tylko trzem lotnikom: dwóm Norwegom i jednemu Holendrowi.
Kiedy o "wielkiej ucieczce" dowiedział się Hitler -wpadł w szał, nakazał wszystkich uciekinierów rozstrzelać. Najbliższe jego otoczenie, w tym Göring, który obawiał się odwetu na jeńcach niemieckich, sprzeciwiało się tej decyzji. Trzeba nadmienić, że Niemcy w tym względzie obowiązywała Konwencja Genewska, która mówiła o tym, że jeńców wojennych należy traktować jak własnych żołnierzy w jednostce tzn. nakarmić, ubrać, leczyć, a nawet wypłacać im żołd. Zabronione było również drastyczne karanie za próby ucieczki. Hitler jednak nie ustąpił. Ostatecznie zamordowano 50 lotników. 

Fotografia z okresu istnienia obozu.                                           źródło

Dziś po obozach spod Żagania niewiele pozostało.

Areszt.

Szpital.

Niemcy bardzo rygorystycznie przestrzegali przepisów przeciwpożarowych. W związku z tym, że baraki były drewniane w każdym sektorze istniał basen przeciwpożarowy z wodą do gaszenia  ewentualnych pożarów. W basenie był zakaz kąpieli, ale jeńcy traktowali go jako miejsce odpoczynku i relaksu. Basen ze zdjęcia ma wymiary 20×20 metrów i głębokość 2 metrów. Mieścił około 800 metrów sześciennych.

Wielka ucieczka w filmie.


Nieprzeciętna historia o bohaterskich lotnikach szerokim echem odbiła się na świecie. "Wielką ucieczkę" opisał w bestsellerze o tym samym tytule Paul Brickhill. Choć był on jednym z jeńców Stalagu Luft III zaangażowanych w organizację ucieczki, sam z niego nie zdołał się wydostać. Losy lotników z obozu  dość wiernie odtwarzył John Sturges w swoim obrazie z 1963 roku pt: Wielka ucieczka (The Great Escape) ze Stevenem McQueenem, Jamesem Garnerem oraz Richardem Attenborough. 


Stevenem McQueenem, Jamesem Garnerem oraz Richardem Attenborough w rolach głównych.

Czytaj więcej na http://facet.interia.pl/obyczaje/historia/news-wielka-ucieczka-z-niemieckiego-obozu,nId,448930,nPack,2#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Stevenem McQueenem, Jamesem Garnerem oraz Richardem Attenborough w rolach głównych.

Czytaj więcej na http://facet.interia.pl/obyczaje/historia/news-wielka-ucieczka-z-niemieckiego-obozu,nId,448930,nPack,2#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Film ogląda się przyjemnie i prawie trzygodzinny seans nie dłuży się specjalnie. Fabułę oparto na faktach, przy czym wszystkie kluczowe wątki przedstawiono w najdrobniejszych szczegółach. Oczywiście w całość wpleciono troszkę fikcji dla ubarwienia, ale jak dla mnie na plus. Może się natomiast niektórym nie spodobać nieco komediowy przekaz - zwłaszcza w scenach ewidentnie tragicznych. 
W 2005 roku film zajął 3 miejsce w rankingu brytyjskiej stacji telewizyjnej Channel 4 na najlepszy film wojenny wszech czasów.

Filmowy akcent w centrum Żagania. Motocykl Hiltsa.

Dla wszystkich, którzy dobrnęli do końca tego wpisu (czytając go), a nie mają dosyć, mam jeszcze jedną niespodziankę. Szukając wszelkich informacji o "wielkiej ucieczce" natknąłem się na świetny dokument - prawdziwą kopalnię wiedzy - o tym wydarzeniu. Nie wiem z którego roku ów dokument pochodzi, ale nieliczni żyjący jeszcze wówczas jeńcy osobiście opowiadają ciekawostki, o których ja - interesujący się tym - nie miałem zielonego pojęcia.  Całość okraszona mnóstwem archiwalnych fotografii. Do 47 minuty jest właśnie o Stalagu Luft III - POLECAM. 



 

5 komentarzy:

  1. Wielka ucieczka - jeden z moich ulubionych filmów wojennych. Muszę się kiedyś koniecznie wybrać w okolice Żagania, aby odwiedzić to miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To również mój ulubiony film wojenny i głównie dla tej historii tam pojechałem.

      Usuń
  2. Byłem, zwiedziłem, obejrzałem film - musieli mieć super organizacje i dyscyplinę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam się 600 chłopa zorganizowało perfekcyjnie, a tymczasem ja nie mogę kilku przekonać w robocie by pójść razem i zawalczyć o swoje. Także szacun dla nich.

      Usuń
  3. O, całkiem niedaleko mnie. Super, na pewno się wybiorę :) uwielbiam takie wycieczki (głównie dlatego zaczęłam pracę w zielonej brygadzie ;), a w szczególności jeżeli można tam dojechać rowerem :) Zawsze wtedy można pozwiedzać, odetchnąć i przede wszystkim odpocząć. A przy takim zwiedzaniu też pomyśleć, żeby nie lecieć na złamanie karku z programem… Dziękuję za ten post, właśnie na mojej mapce odhaczam kolejną miejscowość do odwiedzenia :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz :-)
Uwaga ! Na blogu działa spamowstrzymywacz (spam = linki do stron komercyjnych, komentarze typu "wspaniała stronka, zajrzyj na moją WWW", zaproszenia do udziału w konkursie itp.).